Właśnie wróciłam z wakacji!
Szok termiczny, który przeżyłam wychodząc z samolotu poczęstował mnie od razu bolącym gardłem i katarem. Na szczęście jest już lepiej i normalnie funkcjonuję.
To moja przestrzeń, więc pozwolę sobie na małą relację z tego wyjazdu. I tylko tutaj zamieszczę kilka fotek, których nikt nie zobaczy nigdzie indziej😊
To był Egipt, dokładnie -Hurhgada. Wybrałam to miasto, bo chciałam spełnić marzenie, które siedziało mi w głowie od dziecka. Zobaczyć piramidy w Gizie. Z Hurghady było najbliżej, chociaż i tak podróż autobusem do Kairu (Giza to dzielnica Kairu po zachodniej stronie Nilu) była długa i trwała 8 H (kontrole na drogach). Tam zwiedzaliśmy stary Kair, zabrano nas do Muzeum Egipskiego, wytwórni esencji zapachowych (olejków) i oczywiście pojechaliśmy pod piramidy i na końcu do sfinksa.
Czytając o tych cudach, nawet nie wyobrażałam sobie jakie wrażenie sprawi na mnie rzeczywisty ich widok. Przezywałam to bardzo😊
Uwielbiam ciepełko, słońce i długie dni. Niestety to listopad i słońce zniżało się już po 15: 00😉, jednak wystarczyło dnia, aby się poopalać i pozwiedzać. Opalanko było bezpieczniejsze niż w wysokim sezonie letnim, bo temperatury nie przekraczały 32 stopni Celsjusza, a i promienie padały pod innym kątem. Nie spaliłam się😊 Mało tego, ani razu nie spociłam się tak jak by się to działo w mieście w Polsce przy takich temperaturach.
Czas był intensywny, bo ja i mój Mati jesteśmy raczej typem „przeżywaczy i oglądaczy”, niż „leżaków” na wczasach😊
Byliśmy na 4 wycieczkach, opalaliśmy się tylko dwa razy, ale i tak więcej aktywności było w wodzie z maską do snurkowania. Polecam! Widoki pod wodą przecudne.
Teraz trochę o tych wycieczkach.
Pierwsza to właśnie stary Kair, piramidy, sfinks.
Druga to safari. Quady, samochody buggy, wioska Beduinów, wielbłądy, przejażdżka po pustyni małym busikiem, który zrobił z nas maszynę losującą jak w totolotku. Lataliśmy po nim jak te biedne kulki!
Potwierdził się mój brak talentu do prowadzenia pojazdów😊😊 (Na szczęście innych talentów mam wiele, haha)
Chociaż bardzo chciałam sama jechać na quadzie, totalnie maszyna mnie nie słuchała. Skończyło się na mocnym ściskaniu brzucha Matiego i jechaniu „na jego plecach”. A ponieważ był w grupie, gdzie ludzie radzili sobie świetnie, to przewodnik poprowadził ich na takie doły i górki, że porządnie nas tam wytrzęsło😊
Na koniec występy, jedzonko i powrót. Jedzono to ja lubię, szczególnie takie egzotyczne😊
Dzień odpoczynku i następna wycieczka na morze!
Statek miał dno ze szklanymi oknami, rafa przepiękna, chociaż szyby brudne i zmieniające kolor. Bo to, co później zobaczyłam pod wodą nurkując, przeszło moje wszelkie wyobrażenia. Nie, żebym nigdy rafy nie widziała, szczególnie w ulubionej bajce moich dzieci „Gdzie jest Nemo” 😊😊, ale co na żywo, to na żywo.
Zaznaczę tutaj, że nie umiem pływać😊
To znaczy w Polsce, haha. W Egipcie umiałam. Z maską do snurkowania, w ciepłej i bardzo zasolonej wodzie nawet usilne próby opadnięcia mojego tyłka na dno nie chciało się zadziać😊
Dlatego odważyłam się nurkować z butlą. Nigdy tego nie zapomnę. Instruktorzy spisali się na medal, było spokojnie, bezpiecznie. Na dole kolorowo i magicznie. Schodziliśmy na głębokość ok. 7 metrów, i to wystarczyło, żeby zobaczyć inne życie. To podwodne.
Potem było przepłynięcie na plażę wyspy Orange Bay. Interesujące miejsce, fajna plaża, ale mnóstwo turystów… Tam zrobiliśmy trochę fotek i trzeba było wracać. Ku zachodowi słońca-dosłownie😊
Czwarta wycieczka ,to zwiedzania miasta Hurghady. Przepiękna Marina, największy meczet w mieście, sklep z pamiątkami, znowu perfumeria (ta była sieciowką, nie manufakturą jak w Kairze) i powrót do domu.
Co mi się najbardziej podobało w Egipcie?
Pogoda (zdecydowanie lubię ciepło), piramidy i zabytki ( czuję tam wibracje starych dziejów).
Czego mi brakowało? Roślinności w mieście (ale w końcu to pustynia, więc nie było co oczekiwać bogatych parków).
Z czego nie skorzystałam i żałuję? Nie zjadłam „na mieście”. Trochę z obaw, że mi zaszkodzi, a plany były intensywne i nie chciałam stracić żadnej z atrakcji. Trochę z braku czasu. To zostawiam sobie na następny wyjazd do Egiptu, w którym popłynę Nilem, zwiedzę Luxor i Dolinę Królów i właśnie pojem trochę u lokalsów.
Czy bym powtórzyła tę wycieczkę ? Zdecydowanie tak! Było tak emocjonująco, ze warto to przezywać kilkukrotnie -co najmniej😊
Czy dopadła mnie zemsta faraona? Malutka. Matiego większa😊 Myślę teraz z perspektywy czasu, ze nic nie zjedliśmy, tylko mogło się to stać podczas szaleństwa na piana party na plaży. Piana była z wody surowej i mogło jej trochę trafić do ust. Objawy trwały pół nocy przed wyjazdem na safari, ale już na wycieczce było ok. Wzięliśmy leki (polskie), bo jako stara aptekara dobrze się przygotowałam na wszelkie okoliczności😊
Jak oceniam organizację wycieczek? Wszystko kupiliśmy od biura Coral (od rezydenta). Całość i na każdej wycieczce była dopięta na ostatni guzik. Punktualnie, pyszne posiłki, woda ile potrzeba-uprzejmość -wszystko 5/5!
Hotel ? Sea Gull Resort Hotel- mieszkaliśmy w starszej części -wydawałoby się mniej zadbanej, ale było czysto 4/5. Jak na ich standardy, bardzo czysto. Pościel, łazienka- super.
Ta stara cześć okazała się potem wielką korzyścią, bo było cicho (szczególnie w nocy przy atrakcjach z muzyką) i chłodno- pokój był zacieniony. Był umieszczony blisko restauracji i lobby. I tak mało czasu w nim spędzaliśmy, więc podobało nam się na tyle, na ile potrzebowaliśmy komfortu. Wybrałam ten hotel, ponieważ od lotniska jest oddalony tylko o 10 km, więc nie traciliśmy czasu na transfery. Jedzenie mieli pyszne, duży wybór, kilka restauracji tematycznych (włoska, z rybami, chińska) Nie dało się wszystkiego spróbować.
Co mi się nie podobało w hotelu? Brak wi-fi w pokojach. Było tylko na plaży, późnym wieczorem nie można było korzystać w pokoju. Mieliśmy jednak ogarnięty Internet na karcie e -sim i wszystko hulało jak trzeba.
Co mi się najbardziej podobało w Egipcie?
Pogoda (zdecydowanie lubię ciepło), piramidy i zabytki (czuję tam wibracje starych dziejów).
Czego mi brakowało? Roślinności w mieście (ale w końcu to pustynia, więc nie było co oczekiwać bogatych parków).
Z czego nie skorzystałam i żałuję? Nie zjadłam „na mieście”. Trochę z obaw, że mi zaszkodzi, a plany były intensywne i nie chciałam stracić żadnej z atrakcji. Trochę z braku czasu. To zostawiam sobie na następny wyjazd do Egiptu, w którym popłynę Nilem, zwiedzę Luxor i Dolinę Królów i właśnie pojem trochę u lokalsów.
Czy bym powtórzyła tę wycieczkę ? Zdecydowanie tak! Było tak emocjonująco, ze warto to przezywać kilkukrotnie -co najmniej😊
Czy dopadła mnie zemsta faraona? Malutka. Matiego większa😊 Myślę teraz z perspektywy czasu, ze nic nie zjedliśmy, tylko mogło się to stać podczas szaleństwa na piana party na plaży. Piana była z wody surowej i mogło jej trochę trafić do ust. Objawy trwały pół nocy przed wyjazdem na safari, ale już na wycieczce było ok. Wzięliśmy leki (polskie), bo jako stara aptekara dobrze się przygotowałam na wszelkie okoliczności😊
Jak oceniam organizację wycieczek? Wszystko kupiliśmy od biura Coral (od rezydenta). Całość i na każdej wycieczce była dopięta na ostatni guzik. Punktualnie, pyszne posiłki, woda ile potrzeba-uprzejmość -wszystko 5/5!
Hotel ? Sea Gull Hotel and Resort 4*– mieszkaliśmy w starszej części -wydawałoby się mniej zadbanej, ale było czysto 4/5. Jak na ich standardy, bardzo czysto. Pościel, łazienka -super.
Ta stara cześć okazała się potem wielką korzyścią, bo było cicho (szczególnie w nocy przy atrakcjach z muzyką) i chłodno -pokój był zacieniony. Był umieszczony blisko restauracji i lobby. I tak mało czasu w nim spędzaliśmy, więc podobało nam się na tyle, na ile potrzebowaliśmy komfortu. Wybrałam ten hotel, ponieważ od lotniska jest oddalony tylko o 10 km, więc nie traciliśmy czasu na transfery. Jedzenie mieli pyszne, duży wybór, kilka restauracji tematycznych (włoska, z rybami, chińska) Nie dało się wszystkiego spróbować. Leżaki bezpłatne, ręczniki codziennie nowe -bezpłatnie. Dwie plaże należące do hotelu i kilka basenów stwarzały naprawdę fajne miejsce do odpoczynku!
Co mi się nie podobało w hotelu? Brak wifi w pokojach. Było tylko na plaży, późnym wieczorem nie można było korzystać w pokoju. Mieliśmy jednak ogarnięty Internet na karcie e -sim i wszystko hulało jak trzeba.
Cały wyjazd 10/10. Nie wymagam dużo. Czułam się bezpiecznie, wszystko było bardzo dobrze zorganizowane. Jedzenie pyszne, ludzie mili i pomocni. Atrakcje świetne.
Podoba Ci się taka priv relacja? A może masz jeszcze pytania o ten wyjazd? Pisz śmiało komentarz!