Przejdź do treści
Strona główna » Kilka rewolucji w moim życiu..

Kilka rewolucji w moim życiu..

Nie jestem tylko trenerką. Uświadomiłam sobie, że robię tak wiele rzeczy, które finalnie łączą się ze sobą jednym celem-Waszym dobrostanem, że zasłużyliście na więcej informacji o tym, kim jestem. Dlatego dziś trochę więcej informacji o mnie…

Zacznę może od tego, dlaczego wszystko, czego nauczyłam się w życiu, teraz i w sumie na raz, złączyło się w dojrzałym już mocno wieku, by dać mi satysfakcję i oczywiście pieniądze z wykonywanej pracy?

Jako dzieciak dużo czytałam i lubiłam się uczyć. Nadal lubię. Droga szkolna to liceum i szkoła policealna. Technik farmaceutyczny. Zawód dobry, ale odpowiedzialny, niełatwy. Przepracowane w zawodzie ponad 22 lata. W tak zwanym międzyczasie skończyłam wiele kursów z kompetencji miękkich wtedy jeszcze na platformie ESKK:) Tak, pisałam do nauczyciela papierowe listy, bo to było przed erą internetu w moim domu. Kiedy dzieci odrosły od ziemi spełniłam marzenie: studia pedagogiczne. Od razu z ukierunkowaniem na przygotowanie się do szkoleń ludzi dorosłych. Dla dzieci jestem zbyt nerwowa:):) Skończyłam doradztwo zawodowe i personalne, co dało mi świetne psychologiczne podstawy do pracy z ludźmi.

A potem stwierdziłam, że jestem “gruba”

 Przy wzroście 165 i wadze 52 kg, hehe… i zaczęłam aktywności fizyczne. Ciężko szło, ponieważ nigdy nie lubiłam się pocić. Piszę o tym w zakładce O MNIE. Gdybym wtedy miała wiedzę i doświadczenie trenerskie, jakie mam teraz, byłoby mi łatwiej. Ale wtedy nie było klubów fitness, trenerów personalnych, nie było nikogo, kto pokazałby mi co robić, jak zacząć. Były tylko blogi ludzi aktywnych i forum SFD gdzie nauczyłam się podstaw.

Potem okazało się, że mam kompetencje, aby ludziom przekazywać wiedzę o ich zdrowiu i o tym jak zacząć trenować. Skończyło się na kursach trenerskich i nieśmiałym prowadzeniu kilku osób. Bardzo przydatna była wiedza medyczna, farmaceutyczna. Jednak… nie miałam zielonego pojęcia o tym, jak prowadzić biznes trenerski, jak prowadzić fanpage na Fb i jak planować działania. Wiedza, która odnosi się do współpracy z ludźmi to jedno, ale prowadzenie biznesu to drugie. Zaczęłam uczyć się od ludzi, którzy mieli o tym pojęcie. Korzystałam z wiedzy darmowej, dostępnej na blogach, na fanpage’ach i w e-bookach. Popełniałam błędy, ale wiedziałam już, dlaczego je popełniam i uczyłam się co robić, by ich nie powtarzać.

Był rok 2017, kiedy moje życie wywróciło się do góry nogami.

 Koniec małżeństwa, świeżo ukończone kursy trenerskie i nowe miejsce zamieszkania. Dodatkowo wypalenie zawodowe w aptece…

Rzuciłam się na głęboką wodę i przy ogromnym wsparciu mojego partnera, zostawiłam etat. Po 21 latach pracy, w wieku 42 lat. Moja rodzina mało nie zeszła na zawał. Jestem pierwszą osobą w mojej rodzinie, która ma własną firmę.

Zajęłam się rozwojem firmy i tak to trwa już 5 lat. Czas nauki, pracy z ludźmi nieraz po 10 godzin dziennie, praca w klubie jako instruktor fitness, praca na recepcji klubu, wiele mnie nauczyły, Zupełnie innych rzeczy niż te, z którymi miałam do czynienia w aptece na etacie. Potrzebne były inne kompetencje…wielokrotnie musiałam wychodzić ze strefy komfortu i opuszczać wygodną skorupkę introwertyzmu. Musiałam nauczyć się pracować nad firmą, a nie tylko w niej. Byłam sobie okrutnym, szefem, który kazał wstawać o 5:00, by zdążyć na trening na 6:00, bo tak akurat podopieczny znajdował czas na trening. Nie dawałam sobie urlopu, pracowałam długo. Do tego stopnia za długo, że nie miałam sił na własne treningi, od których tak naprawdę wszystko się zaczęło.

Własna firma to fizyczna, ale i mentalna praca nad sobą.

 Konieczność zarobienia na firmę i zobowiązania finansowe wymusiły takie działania, które miały rozwijać moją markę osobistą i działania w social mediach. Bo gdzie indziej szukać klientów?

I wiecie, że nagle poczułam się zmęczona pracą we własnej firmie? Codziennym wstawaniem, byciem powiernikiem, niejako terapeutą, wsparciem, na 100% zaangażowanym opiekunem dla swoich podopiecznych, pozyskiwaniem nowych klientów, bo przecież nie każdy chce wiecznej współpracy… Korciło nie poszukać czegoś nowego.

I idealnym projektem, który mogłam prowadzić równolegle do swojej firmy, okazał się network marketing.

Poznałam firmę, która ze swoimi produktami świetnie wpisywała się w profil moich zainteresowań, wiedzę i codzienną pracę. Firma ze świetnymi suplementami i produktami dla każdego. Praca w networku to szkoła życia. To weryfikacja stosunków rodzinnych, to ciągłe uczenie się, to ciągłe przekraczanie swoich granic. Sukcesy małe i duże, nowe znajomości, weryfikacja przekonań i wklejonych od lat schematów. To szkoła, która daje bogactwo kompetencji twardych i miękkich.

Dzięki networkowi nauczyłam się marzyć. I zaczęłam poznawać siebie..

Idealnie nie było i nie jest, ale się starałam i staram nadal.

Przyszła pandemia, zamknięto kluby fitness, siłownie, nawet parki i lasy… Moja branża straciła możliwość zarabiania. Odeszli podopieczni, odeszła możliwość rozwijania się. U nie to był moment, kiedy już cieszyłam się stabilnymi dochodami i dobrą marką w lokalnym klubie. Zapanował strach przed infekcjami i nadeszła era pracy przez internet. Kolejne nowe kompetencje. Nauczyłam się obsługiwać nowe platformy do treningów i prowadzenia spotkań z ludźmi, skończyłam dziesiątki kursów online, obejrzałam setki webinarów. Odpoczywałam fizycznie, ale ciągle, ciągle czegoś nowego się uczyłam. Nowe wyzwania spowodowały, że powrót do pracy offline nabrał innego wymiaru. Ludzie po lockdownach i infekcjach są inni… Przyszedł czas na zupełnie inne podejście do opieki nad zdrowiem i formą moich klientów. Istnieje większa świadomość holistycznego podejścia do dbania o swoje zdrowie.

Dla mnie to idealna sytuacja. Wszystko, co wiem, cała wiedza suplementacyjna, medyczna, psychologiczna, sprzedażowa i ta o relacjach międzyludzkich jest dla mnie ogromnym potencjałem do pracy. Wiem teraz ile mogę, co mogę i kiedy chcę coś zmienić.

Znasz powiedzenie: nigdy nie mów nigdy?

 Odchodząc z apteki myślałam, że nigdy tam nie wrócę. Sytuacje zewnętrzne w kraju spowodowały jednak, że częściowo wróciłam:)  Powrót do zawodu dał mi nowe, a raczej nowocześniejsze kompetencje. Niestety, kilka miesięcy zbyt wyraźnie powiedziało mi, że apteka już nie dla mnie…

Obecnie znowu jestem w  rewolucji zawodowej.

Wyjechałam za granicę…Ale o tym w innym wpisie..

Zastanawiasz się pewnie

.. Po co tak długi wstęp?

Po to, byś wiedział, dlaczego tutaj, w mojej przestrzeni internetu będę poruszać tematy mi bliskie. Takie, które będą się Tobą opiekowały i takie, które pozwolą Ci poznać mnie lepiej.

Moim marzeniem jest inspirować kobiety do tego, by nie bały się zmian, by zrozumiały, że same, bez względu na otoczenie, mogą kierować swoim życiem. Chcę Was inspirować nie jako trenerka, ale jako kobieta z krętą ścieżką zawodową, po rozwodzie i ciągle szukająca swojej drogi…

Rozwijam newsletter. Zapisz się, jeśli chcesz być na bieżąco z moimi wpisami:)

A byłoby jeszcze lepiej, gdybyś napisał komentarz pod postem i odpowiedział mi na pytanie: zanudziłam Cię? :):

1 komentarz do “Kilka rewolucji w moim życiu..”

  1. Pingback: Kolejny raz zmieniłam zdanie. Ty też możesz. - ILONA WARCHOŁ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *